PLENER DLA BARDZIEJ ZAAWANSOWANAYCH
W Blogfotografa często realizujemy sesje w górach, a czasem są to góry wysokie - zobacz jak wyglądała jedna z takich sesji.
Start o 1 w nocy!
Na sesję wyjechaliśmy o 1 w nocy. Początkowo mieliśmy ruszyć jeszcze wcześniej i iść na szlak nocą, aby złapać wschód słońca już w górach, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Po pierwsze, i chyba najważniejsze, można dostać surowy mandat za wędrówkę szlakiem nocą. Nie wiem, jak konsekwentnie te obostrzenia są przestrzegane, ale mimo wszystko nie ryzykowaliśmy (jeśli ktoś z Was wie coś na ten temat, to chętnie posłuchamy). Po drugie, jest to nieco niebezpieczne, biorąc pod uwagę sporo tobołów, które niesiemy ze sobą, włącznie z ubraniami ślubnymi.
Ostatecznie na szlak ruszyliśmy o 4 nad ranem – było jeszcze ciemno, ale w górę już gnały spore grupki ludzi.
Na pierwszy staw dotarliśmy już po wschodzie słońca, ale wysokie granitowe skały, które go otaczają, długo nie przepuszczały jego promieni, więc można powiedzieć, że byliśmy tam praktycznie o wschodzie. Sesję rozpoczęliśmy tuż przed wyłonieniem się słońca zza szczytów skał.
Po 30 minutach ruszyliśmy dalej, pokonując mostek nad potokiem, i pognaliśmy wzdłuż Wielkiego Stawu. Zatrzymaliśmy się tylko na chwilę przy charakterystycznym potoczku, który przecina szlak, i gnaliśmy w górę, aby zdążyć przed turystycznym tłokiem.
Główną część sesji zrealizowaliśmy nad Zadnim Stawem i na trasie w kierunku przełęczy Zawrat – na Kozi Wierch było już zbyt późno, ale panorama rozpościerająca się na wszystkie stawy wystarczyła! Okazało się, że tego dnia ruch na szlaku był bardzo mały i większość czasu mogliśmy cieszyć się pustką i ogromem przestrzeni pod i nad nami. W drodze powrotnej pstrykaliśmy jeszcze zdjęcia tu i tam, ale zmęczenie dało znać o sobie, i o godzinie 14 rozpoczęliśmy zejście z rejonu schroniska. Cały plener trwał jakieś 13-14 godzin i pokonaliśmy całkiem przyjemny dystans – ile dokładnie, to nie wiem, bo aplikacja albo GPS zrobiły sobie przerwę. Dziękuję Tomaszowi i Sylwii za wytrwałość i wspaniałą przygodę. Sesja ślubna plenerowa w górach, i to takich, to coś, co można będzie wspominać!
Jak zaplanować plener w górach
- Ustalamy termin – pamiętaj, że trzeba uiścić opłatę za możliwość robienia zdjęć!
- Sprawdzamy pogodę, i to parę razy! Góry są kapryśne i może się zdarzyć, że pogoda zmieni się podczas wyprawy – tak bywa!
- Buty, buty i jeszcze raz buty! Odpowiednie do takich przechadzek.
- Spora ilość wody, coś energetycznego na ząb i ciuchy na zapas.
- Trzeba dobrze spakować ubrania ślubne, bo kilka godzin wędrówki z suknią w ręce może dać się we znaki.
- Dla Pań – jakiś zestaw do makijażu, ale nie ukrywajmy, to jest sesja, ale też przygoda, i oznaki zmęczenia mogą być widoczne.
- To chyba powinien być punkt 1 – czy jesteście pewni? Czy chodzicie w góry? Jak wygląda Wasza kondycja?
- Pozytywne nastawienie – ale jak ktoś kocha góry, to będzie miał banana na twarzy przez cały dzień!
Czy taka sesja jest dla każdego?
Od razu muszę zaznaczyć, że nie, i trzeba to wcześniej przemyśleć. Oczywiście taka wyprawa, jak ta, nie jest bardzo trudna, ale jeżeli ktoś nie chodzi po górach i ma słabą kondycję, to po prostu nie da rady. Można zrealizować świetną sesję z górami w tle, np. na Łapszance i w wielu innych miejscach, które chętnie polecimy, nie przemieszczając się dalej niż na 300-400 metrów.
Masz ochotę na taką przygodę? Dzwoń śmiało i opowiedz nam o swoich pomysłach!
Do zobaczenia na szlaku! Paweł